***
Dalej idę, nie ważne, że leje deszcz. Dojdę tam. I to ma być maj? Chyba raczej listopad. Dlaczego to miejsce, jest tak daleko od mojego domu. Ironia. Wreszcie ta głupia, niska, wiecznie zacinająca się furtka. Dalej tymi wąskimi alejkami, w których plątaninie zgubiłam się nieraz. Wreszcie zimna, kamienna ławka, na której siadam. Patrzę się w kawałek kamienia, jak głupia. Odgarniam włosy ręką i widzę pierścionek. Pierścionek z ametystem. Pierścionek, od którego prawie wszystko się zaczęło.
______________________________
Oto prolog. Beznadziejnie krótki, ale taki właśnie miał być. Nie lubię pisać długich. Szablon zmieniony, bo tamten dawał po oczach. Poszukam czegoś znośnego, na szablon przejściowy, a już niedługo zamówię szablon ;) Rozdział 1 w tym tygodniu =3
Luna
No, a tu pierścionek :*